zostawiła mnie na całe 10 dni...
zobaczymy się dopiero po świętach
wrrr
Wczoraj spędziłyśmy razem wieczór, całkiem same, bez współlokatorek i sióstr-
niewiele mamy takich okazji, toteż S. jak rzadko wykorzystała mnie zaraz po przekroczeniu progu, a ja ją zaraz potem na podłodze. Zachłannie i namiętnie- ja jak zwykle sięgam wtedy nieba... czuję, że unoszę się nad ziemią, często pod wpływem ogarniających mnie emocji wzruszam się i ronię łzę. Moja S. jest pierwszą, jedyną osobą przy której doznaję takich uczuć....
Miśku, wróć!
:(
Twoja N.
A my się zobaczymy dopiero 30 grudnia... No ale cóż, trzeba to jakoś przeżyć, nudzić się bynajmniej nie będę, kochani wykładowcy o to zadbali... zakochana-w-dziewczynie.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńrównież współczuję, niby święta mają być radosne, ale jak mamy się cieszyć jak nie ma przy nas naszych połówek?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)