Misiek to typ mocno spacerowy,
jest w stanie o każdej porze dnia i nocy wyjść
i iść...
Ja przed poznaniem Jej raczej nie uprawiałam zbyt często tego "sportu", ale przy niej to bardzo polubiłam :)
Często chodziłyśmy na długie spacery, po parę kilometrów, wokół miasta, wzdłuż Wisły...
Przy niej zrozumiałam, że spacery są bardzo relaksujące-dobrze jest tak zwolnić trochę i przejść po mieście w trybie slow, można na spokojnie porozmawiać, nacieszyć się wolną chwilą, nic cię nie rozprasza i zdecydowanie więcej się wtedy dostrzega, np. jak pięknie przemijają kolejne pory roku, jak miasto oddycha, to rzeczy, których za kółkiem samochodu czy w mpk nie sposób odczuć.
Spacer może okazać się mniej przyjemny, gdy ma się na sobie szpilki ;) Często z tego powodu trzeba było zrezygnować opcji "długi, przyjemny" na "krótki"- przepraszam Miśku ;)
Podczas spacerów uczymy się też rytmu chodzenia i poruszania drugiej osoby, to jest jak wyregulowanie przepływu pozytywnej energii między dwoma ciałami.
Dużą przyjemnością również był etap "odpoczynku" na ławeczce i... przytulenie się do ciepłego, delikatnego ciała.... :)
Trzymanie się za ręce też jest strasznie fajne :) Ale nie robiłyśmy tego chyba zbyt często... trochę tego żałuję...
najkia
Nie wróciła?
OdpowiedzUsuń...nie wróciła,
OdpowiedzUsuńmoże wróci...